Zafiksowany teatrem Zafiksowany teatrem

Karol_top

Wystarczyła jedna konferencja prasowa, zaraz potem premiera (Machiavelli – rola Kallimacha), by zrodziła się we mnie chęć bliższego poznania Karola Jasińskiego, słuchacza IV roku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, Wydziału Aktorskiego. Jak mówią: chcesz, to masz!

Karol, po nocnej podróży pociągiem z Gdyni, gdzie próby trwały niemal do rana pojawia się punktualnie na wcześniej umówione spotkanie. Tym razem mniej w nim może rasowego amanta, widać zmęczenie, ale ujmuje znajomym już mi tembrem głosu, wyróżniającą kulturą bycia, obycia. Dojrzałością wypowiadanych zdań.

Na początek pragnę zaspokoić ciekawość, jak do tego doszło, że swoje życie zawodowe postanowił związać ze sceną. Stereotypowo myślałam, że zauroczenie teatrem wyniósł z domu. Nic błędniejszego. Nikt w jego rodzinie aktorem być nie chciał. Nikt jednak nie sprzeciwił się takiemu wyborowi zawodu. Rozsmakował się nim w klasie maturalnej, w Teatrze Buffo, w którym znalazł się na tzw. ławeczce dublerskiej.

Tuż po maturze – opowiada Karol Jasiński – trafiłem do Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni, działającego przy miejscowym Teatrze Muzycznym. Po ukończeniu oznaczało to dyplom aktora scen muzycznych. Już na trzecim roku zdałem sobie jednak sprawę, że musical to nie moja bajka! Moją od początku jest scena dramatyczna. Żal było jednak zaprzepaszczać już zdobyte umiejętności i ich nie kontynuować. Zdecydowałem się więc na indywidualne nauczanie w Studium i jednocześnie studia w PWST. Gdy w rodzinnej Warszawie nie zdałem, ruszyłem do Krakowa. Tu los uśmiechnął się do mnie. I tak zaczął się mój roczny, studencki maraton. Co dwa tygodnie weekendy spędzałem w Gdyni, by po 13 godzinach jazdy pociągiem przez kolejne dni tygodnia studiować w Krakowie. Było warto!

W tym momencie pora na zadanie pytania o tzw. osobowości sceniczne, które na naszym bohaterze zrobiły w tym czasie największe wrażenie. Których drogą pragnął podążać. Karol stwierdza: Miałem i mam nie jednego teatralnego guru. Mozolnie „wspinam się na aktorskie Mont Everesty” typu Anny Polony, Anna Dymna, Jerzy Trela czy Jerzy Sthur. Podpatruję mistrzów. Cała moja wcześniejsza nadpobudliwość, energia przejawiająca się niczym ADHD , topnieje w miarę poznawania warsztatu aktorskiego, prawdziwego aktorstwa. Staram się panować nad emocjami. Być bardziej stonowanym. Scena jest cudownym miejscem do wyżycia się.

Nie sposób nie zapytać Karola Jasińskiego o wrażenia wyniesione z kreacji Kallimacha w Machiavellim wystawianym właśnie przez Teatr Muzyczny w Lublinie. Przecież, jakby wbrew woli trafił do musicalu.

Cóż – odpowiada – każde wyzwanie dla aktora jest ważne. Wybrano mnie do tej roli na castingu w Teatrze Roma w Warszawie. Był to bardzo profesjonalny casting. Zaprezentowałem na nim nie tylko mój bas baryton, ale i umiejętności aktorskie. Teatr Muzyczny w Lublinie zaangażował mnie mimo że jeszcze studentem, umożliwiając przez tę rolę egzamin dyplomowy. Wkrótce oceni to mój Profesor. W styczniu, lutym 2015 natomiast przewidziane jest szkolne przedstawienie dyplomowe w PWST. Przygotowuje je Marcin Liber. Za rok i dwa miesiące skończę studia. Bardzo chciałbym trafić do obsady w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Marzyć, dobra rzecz!

A kiedy poza Buffo (ławeczka rezerwowa) faktycznie debiutował Karol? Okazuje się, że jeszcze w 2009 r. w Teatrze Miejskim w Gdyni, w spektaklu Piaff . W roli Theo Sarappo.

Pamiętam – opowiada – że kiedy stanąłem na scenie obok Doroty Lulki ( Edith Piaff) miałem ogromna tremę. Wystarczył jednak jeden jej uścisk dłoni bym mógł wcielić się w rolę.

Karol Jasiński występował też z teatrem objazdowym w spektaklu dla dzieci – Okruch Życia . W Teatrze Stu, w sztuce – To tylko miłość. W międzyczasie szlifował swoje aktorskie umiejętności w szkole teatralnej. Po 12 godzin prób dziennie, bywało – z zarwanymi nocami. Praca w grupie sześciu – lub siedmioosobowej – stwierdza Karol – nie mowy o brylowaniu, sztuczności, za to wymagana jest ogromna wrażliwość, zrozumienie, wzajemne poznanie i akceptowanie. Znam dosłownie każdy cm kw. ciała swoich kolegów z grupy. Tworzymy jedno ciało. W grupie jest tak, jak w udanym małżeństwie. Rozumiemy się bez zbędnych słów. Jednocześnie wymagana jest doskonała forma fizycznej i psychiczna.

Karol Jasiński zapytany czy aktorstwo, które chciałoby uprawiać wielu młodych ludzi jest przez nich właściwie postrzegane. Odpowiada: Ludzie błędnie uważają, że aktorstwo to lekki zawód, a scena niesie sławę i pieniądze. To naprawdę ciężka praca, zużywająca nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. By ją uprawiać, trzeba ten zawód kochać tak, jak ja!

Jak wobec tego nasz bohater, 25-latek , wzrost 1.88 cm, waga – 83 kg, wyraźne predyspozycje do roli amanta,- nienaganna sylwetka i oczy zielone regeneruje siły? Uprawia triathlon ( biegi, pływanie i jazdę na rowerze). A potem z nową dozą sił robi to, co powinien czyli doskonali się w aktorstwie dramatycznym. Robi to, co jak kilkakrotnie powtarza w ciagu naszej rozmowy, co powinien.

Ostatnio przygotowuje jeszcze spektakl z tekstami i piosenkami Kofty. Myślę, że i o tym wydarzeniu, tym samym o Karolu Jasińskim będę miała okazję napisać.

Grażyna Hryniewska

Karol 01 Karol 02Karol 03 Karol 04Karol 05