OGRÓD – JAK SEN OGRÓD – JAK SEN

Tekst o Krzysztofie piszę w dniu najbardziej na to stosownym – Dniu Przyjaciela. Przypadek bowiem sprawił, że po kilkudziesięciu latach, w jakubowickim Dworze Anna , spotkałam dawno niewidzianego Przyjaciela. Właściwie, to on oderwał mnie od grona znajomych uczestniczących w jubileuszowym, X Ogólnopolskim Turnieju Nalewek. Sam efektownie i efektywnie – wyróżnienie za czeremchówkę,  wystartował w nim z trzema „naleFkami” – właśnie czeremchową, dereniówką i malinową. Powiedziałam efektownie. Dlaczego? Nikt poza nim (mowa o doktorze nauk medycznych, chirurgu, Krzysztofie Jarząbku) nie opakował swoich rarytasów smakowych tak pięknie. Wyróżniająco. Nie dość, że w butelkach przypominających najlepsze perfumy dla kobiet (intrygująca twarz z przepaską na oczach), to jeszcze w kartonach sygnowanych zastanawiającym powszechnie napisem SEN.8

2015-07-20 01.13.32 No cóż, po degustacji tych znakomitych „naleFek”, ja sama sen miałam wyjątkowo mocny. Wcześniej, spotkanie dworskie, postanowiliśmy kontynuować już we włościach Krzysztofa na trasie Lublin-Nałęczów. Słowo się rzekło i kilka dni później zobaczyłam ogród jak SEN właśnie. Ogród z 17-letnimi  drzewami, krzewami rangi botanicznej. Na imponującej powierzchni 89 arów obsadzonej 4,5 tysiącem najróżniejszych roślin. Świetnie przy tym utrzymanymi.2015-07-20 01.11.34 To dzieło Grażyny – powiedział od zaraz Krzysztof, spontanicznie przeze mnie komplementowany od zaraz. Mojej imienniczki zwanej również Dziunią, też lekarza,  jak Krzysztof i pasjonata ogrodów. Grażyny już nie ma. Odeszła do pozaziemskich ogrodów. O śmierci, jakże mi dawniej bliskiej osoby, dowiedziałam się z dużym opóźnieniem, wchodząc przypadkowo na jej grób. Podziwiając ogród też przypadkowo weszłam na tulipanowca o dość dziwnym kształcie, bo pozbawionego głównego pnia i okolonego obecnie pięcioletnimi odrostami. Dało to początek wstrząsającej opowieści Krzysztofa Jarząbka, o tym, jak w pół roku po śmierci jego żony Grażyny, ten przez nią sadzony tulipanowiec pękł na pół. Nomen – omen! Znak.GR

2015-07-20 01.52.132015-07-20 01.11.582015-07-20 01.12.282015-07-20 01.14.272015-07-20 01.17.232015-07-20 01.17.55Pozostałe drzewa w ogrodzie, jak sen w dosłownym tego słowa znaczeniu, mają się znakomicie. Każde  podziwiam z osobna, bo takich nawet w najlepszych ogrodach botanicznych nie widziałam. Nieżyjąca Grażyna tak wyróżniający dobór roślin zawdzięczała fachowcowi nad fachowców, bo jednemu z byłych dyrektorów lubelskiego Ogrodu Botanicznego. To on zdecydował , co budowanemu jednocześnie domu, doda tej wyjątkowej urody. Krzysztof o każdym drzewie ma coś ciekawego do powiedzenia. Wybiórczo jednak  operuje nazwami poszczególnych drzew, jak na chirurga, a nie biologa przystało. Spacer po ogrodzie chłonie czas , bo też każdy mijany okaz roślinny zdumiewa pięknem. Jasnym kolorytem liści wyróżnia się np. Błotniak. Zaraz potem rosną imponujące derenie. Mijam tyle odmian sosen, że rozróżniam je tylko po wielkości szyszek. Są dochodzące do 30 cm. W tej chwili o efektownym seledynowym odcieniu. Są też z tysiącem miniaturach szyszeczek.

2015-07-20 01.18.412015-07-20 01.18.552015-07-20 01.19.532015-07-20 01.26.17Gdy ma się ogród tak gigantyczny, można sobie pozwolić na niemal teatralną ekspozycję zgromadzonych botanicznych okazów. Na ich najciekawsze mariaże np. Tulipanowca z Japończykiem. Świerków wężowych  ze zwisającymi. Itd.Itd.

2015-07-20 01.27.17Doskonale w tej oazie zieleni plasuje się oczko wodne. Od zaraz kojarzy się Świtezianka.2015-07-20 01.21.082015-07-20 01.22.242015-07-20 01.30.062015-07-20 01.28.50Przez mur zieleni we wszystkich możliwych jej  odcieniach, momentami przedziera się biała fasada domu. Rozłożystego, jednopoziomowego z tarasem od tyłu niczym lożą teatralną z widokiem na naturalną scenę rajskiej przyrody. Tutaj spędzamy resztę popołudnia, rozmawiając o czasie minionym, ale niezapomnianym. O przyjaźni, która przetrwała lata, a teraz może i powinien ją umacniać kieliszeczek wspólnie degustowanej nalewki Krzysztofa. Właściwie nalewek. Bo tych,  w tym akurat domu wśród łąk i pół  jest jeszcze więcej.2015-07-20 04.40.322015-07-20 03.17.482015-07-20 01.40.18 (2) Gdy mowa o pierwszej, słyszę: „ W latach 1997/98 w już wcześniej zaaranżowanym ogrodzie budowaliśmy nasz upragniony dom. Odwiedził nas wówczas znajomy prawnik.  Na siłę niemal wyciągnął mnie do 80-letniego wówczas p. Franka, bym posmakował jego nalewek. Rząd gąsiorów zrobił na mnie zamierzone wrażenie. Ich zawartość, nie mniejsze. Degustacja kilku co najmniej pod rozłożystą lipą sprzyjała rozmowie o recepturach. Powiedziałem, że mam w ogrodzie krzewy czeremchy. Chcesz robić nalewki – zapytał. Weź zeszyt i pisz. Po roku popróbował już moją i powiedział – rób! Zaraz potem, to samo zdanie usłyszałem od moich synów, Czarka i Grzesia. Od 10 lat mamy zarejestrowaną markę – Nalewka Polska. Od dwóch lat produkujemy SEN we wspomnianych trzech smakach.  Jest to nasze wspólne , spełnione marzenie”.2015-07-20 02.00.30 (2)

2015-07-20 01.47.41 Cóż-ja już tylko dodam, że pod każdym względem (duchowo i cieleśnie) usatysfakcjonowała mnie wizyta w Krzysiowym OGRODZIE JAK SEN. …

                                           Grażyna Hryniewska