Rozmowa z Anną Bedlicką-Góźdź, projektantem wnętrz – AB Studio Pracownia Projektowa Wnętrz
Anna Bedlicka-Góźdź właśnie wróciła z Salone del Mobile w Mediolanie – wielkich międzynarodowych targów wyznaczających trendy w meblarstwie, oświetleniu, tkaninie. Tak naprawdę jeszcze nie „przespała się” z przywiezionymi stamtąd wrażeniami, a te oscylują wokół tych najnowszych kierunków w projektowaniu wnętrz zarówno prywatnych, jak publicznych.
Za każdym razem na tego typu targach projektanci są poruszeni zarówno nowymi technologiami, jak i pięknem przedmiotu. Dotyczy to nie tylko eksponowanych form, kształtów, ale też faktur, światła , kolorystyki, a więc tych wszystkich didaskaliów, które stanowią lustrzane odbicie najświeższych dyktatów we wnętrzarstwie.
– Ma Pani za sobą 19 letnią praktykę zawodową w kompleksowym projektowaniu zarówno domów prywatnych , apartamentów i biur, jak restauracji, hoteli i biur. Ma Pani liczące się sukcesy, łącznie z pierwszym miejscem w 2009 r. w ogólnopolskim konkursie dla architektów wnętrz. Jednocześnie ciągle ma Pani apetyt na wiedzę o dokonaniach innych, o najnowszych dyktatach wnętrzarskich. Czy wyjazd do Mediolanu stanowił chęć osobistego „dotknięcia” światowego design’u?
– I to nie pierwszy raz. Takich okazji nie przegapiam. Każdy, szanujący się projektant łapie okazję do zapoznania się z dokonaniami wiodących twórców, firm. O zainteresowaniu obecnym Salone del Mobile wymownie świadczy fakt odwiedzenia go przez 360 tys. osób. Ja pojechałam z zespołem projektantów, była tam także z Lublina Fundacja Rozwoju Designu LuCreate. To pozwalało od zaraz dzielić się wrażeniami. Teraz, uff, jest o czym opowiadać!
– Zatem proszę opowiadać. Na początek o podstawowych wyznacznikach trendów…
– Salon nie po raz pierwszy pozwolił „dotknąć” najnowszych dokonań w dziedzinie wnętrzarstwa. Zarówno uznanych światowych projektantów, jak i tradycyjnie młodych twórców w wydzielonym specjalnie dla nich Salone Satelite (tych zaistniało ok. 100)Innowacyjność tego typu młodego wzornictwa, często szokując, skłania kreatywnych ludzi do poszukiwań w dziedzinie formy, surowca, w efekcie użytkowego zastosowania prototypów.
– Wróćmy do mediolańskich dyktatów w dziedzinie nowych surowców i ich faktur, światła, designerskich mebli, kolorystyki itp.
– Na mnie największe wrażenie robiła już nie tyle delikatna i subtelna forma mebli, co materiały użyte do ich wykonania oraz ich faktura i kolorystyka. Innowacyjne tworzywa wystąpiły w roli głównej.
Skóra pokazana w Mediolanie była powodem westchnień. Gruba a zarazem mięsista, pokazująca lico i spód, stebnowana, układana, swobodna. Kolor to naturalne odcienie brązów, kolory ziemi. Często skóra była wytłaczana lub malowana np. na blatach stolików tak, że przypomina blachę.
Aby spełnić wymogi trendu tj. minimalnej grubości w meblach, pojawia się metal. Wspaniale wybarwiane matowo blachy są na blatach stołów i stolików, z nich konstruowane są regały. Często meble wykonane są z prętów metalowych. Ten obrys, podkreślający lekkość i ażurowość form, towarzyszy nam przy wszystkich przedmiotach – zarówno w meblach, jak i w lampach.
Pojawiają się już coraz śmielej cieniutkie spieki kwarcowe o grubości od 3 mm np. firmy Laminam , dają one możliwość konstrukcji stołów i stolików o blatach jak kartka papieru i o olbrzymiej wytrzymałości. Kolekcje takich stolików o nazwie iConi, zaprojektowanych przez Patryka Góźdź (że wspominając syna, dodam nutkę rodzinną) ma w swojej ofercie firma Kler.
Tkaniny to często żakardy o grubych plecionych splotach, rzec by można o fakturach w 3D. W meblach laminaty i drewna o podobnie nierównej powierzchni, wyraźnie trójwymiarowe.
– Teraz pora na pytanie o wnętrzarsko trendy kolorach. Jakie obecnie są przez Mediolan lansowane ?
– Na pewno odchodzi już wyraźny biało-czarny kontrast. Baza to często kolory ziemi, gołębie szarości, sprane błękity. Pojawia się wyraźnie główny kolor sezonu na 2015 r. – MARSALA (kolor bordowy z domieszką brązu) oraz musztardowa oliwka, indygo. Widać wnętrzarstwo dyktatami idzie łeb w łeb z modą odzieżową. Człowiek ma już tylko potem przyjemnie wtopić się w takie tło.
– Co zrobiło na Pani największe designerskie wrażenie?
– Tegoroczne oświetlenie. Subtelność form, ich obrysowywanie wręcz, ultra-szlachetny minimalizm. To przede wszystkim eksponowane przez firmy Vibia i Inarchi linearne (kreseczkowe, rzec by można) wzornictwo. Kable, które także są teraz ważną częścią kompozycji, rysują w przestrzeni geometryczne lub abstrakcyjne wzory – olbrzymie wrażenie zrobiła na mnie firma Bocci, prezentując wręcz bajeczne pajęczyny kabli z pięknymi kloszami o stylu roślinnym. Nie zawiódł Ingo Maurer swoim poczuciem humoru i z ćmami wokół żarówki. Klasyczną formą oświetlenia, wręcz biżuterią opraw zachwyciła, nie tylko mnie, firma Serip.
– Wracam do kolorów. Jakie Pani stosuje we wnętrzach?
– Nie lubię drapieżnych kolorów wnętrza. Lubię jedynie takimi intrygować, tworząc kolorem coś wielowymiarowego. Poza tym, wnętrza „maluję” lub jeśli ktoś woli, rzeźbię światłem. Sprawdza się to nawet w najmniejszych wnętrzach. Zyskują na przestronności. Nie są nudne.
– Jakie najchętniej stosuje Pani meble?
– Przemyślane. Nie lubię ich nadmiaru. Muszą być szlachetne, czasami…zabawne. Zawsze piękne. Ważne, aby moi klienci czuli się z nimi dobrze. To samo dotyczy całego projektu. On jest tworzony wspólnie. Tylko wówczas mogę być pewna powodzenia. Często jednak sama projektuję meble, drzwi itp. Wówczas zaprojektowane wnętrze mogę uznać za w pełni autorskie i indywidualne zarazem. Z moim „pazurem”. W czym się on objawia? Mniej znaczy więcej. Nie eliminuje to ulubionych przeze mnie detali typu – klamka, nietypowa powierzchnia drzwi, piękne szkło, czarno-białe zdjęcia. Lubię nowe technologie. Polimerowe tapety w formie ekranów. Ważny jest zawsze pomysł na to indywidualne wnętrze. Myślę, że uważność na ten obszar kreacji, znalazła w pełni odbicie w najświeższym, zrealizowanym już, konkursowym projekcie wnętrzarskim mojej pracowni, zatytułowanym „Po drugiej stronie lustra”. Kilka udostępnionych przeze mnie zdjęć z tego projektu pozwoli bliżej poznać mnie i moje projektowanie.
– Dziękuje za rozmowę
Grażyna Hryniewska