Kiedyś w Zakopanem bywałam każdego roku. Zawsze wracałam wówczas na szlaki turystyczne już wcześniej spenetrowane, pokochane. Na pierwszym planie była zwykle Dolona Strążyska, Koscieliska. Czasami – Chochołowska. O niej jeszcze napiszę, bo naturalnie i tym razem w niej byłam. Przeszłam 20 km z okładem w jedną i drugą stronę. Były niespodzianki. Niekoniecznie miłe, ale o tym innym razem.
Jadąc do Doliny Chochołowskiej, zobaczyliśmy wejście do Doliny Małej Łąki. Leży między Doliną Bystrej i Kościeliską. Przez moment pomyśleliśmy, że może warto premierowo i tę zobaczyć…
By jeden, a właściwie pół dnia poświęcić na Dolinę Małej Łąki, następnego dnia namówiła nas dodatkowo nasza przyjaciółka, Justyna. I chwała jej za to! Było, co podziwiać… A, że słowa w tym wypadku nie są w stanie oddać tego, co zobaczyliśmy, co zachwycało i nie pozwala o sobie zapomnieć, postanowiłam zamieścić fotoreportaż z tej udanej, górskiej wyprawy.
Dodam jeszcze tylko, że Dolina Małej Łąki ma długość 5,4 km i powierzchnię 5,7 km. Jest zdecydowanie najmniejsza i teraz wiem – powalająca widokami. Jej wylot znajdujący się na wysokości 930 m jest usytuowany po wschodniej stronie Gronika. Górą dolina podchodzi pod główną grań Czerwonych Wierchów na odcinku od Kopy Kondrackiej po Giewont, dalej Mały Giewont i Grzybowiec. Rzec by można – najpiękniejszy odcinek panoramy Tatr Zachodnich w pigułce. Dolina nie ma przy tym odgałęzień. W podziemiach kryje liczne jaskinie, w tym – Jaskinię Wielką Śnieżną i Śnieżną Studnię.
W sierpniu Dolina Małej Łąki zamienia się w różnobarwny kobierzec kwiatowy. Urzekają w nim unikatowe rośliny flory górskiej, że wspomnę mało znane: ostrołódkę polną, przymiotno alpejskie, sit trójdyskowy, starca pomarańczowego, tojad Kotuli, skalnicę zwisłą, złoć małą oraz zarzyczkę górską. Taki widok oszałamia tym bardziej, że wieńczy go pasmo bogato postrzępionych tatrzańskich wierzchołków górskich. Trzeba go zobaczyć własnymi oczami. Można, bo szlak jest średniej trudności. Widoki, że – ho, ho!!!!