Znajomi kupili dom w stanie surowym. Ok. 150 m.kw. Taki – w sam raz ! Dla trzyosobowej rodziny. Na niewielkiej działce, ale za to położonej w nadzwyczaj urokliwym miejscu. W Lublinie, ale jednocześnie wśród pól i łąk. Taki przynajmniej z okien tego domu roztacza się widok. Nie zakłócony bliskością innych domów. Tylko pozazdrościć!
O wspomnianym domu, przez co najmniej rok, słyszałam zachęcające do zobaczenia go na własne oczy informacje. Najpierw chyba jednak najwięcej o z pomysłem zagospodarowywanej działce. Bo, nie sztuką jest fortunnie zaplanować dużą przestrzeń. Sztuką prawdziwą jest z małej działki uczynić estetyczne cacko. I to się moim znajomym w pełni udało. Nic dodać, nic ująć, chciałoby się powiedzieć. No chyba, że coś naprawdę super (drzewko czy bylinę lub sezonową sadzonkę) dosadzić w chwili estetycznej słabości. A tę, mają chyba najwyraźniej wszyscy mieszkańcy tego domu z Panią Domu na czele.
Estetyczna konsekwencja
Ilekroć oglądam kolejny, nowy dom zawsze zastanawiam się – ile też jest w nim jest wnętrzarskiej myśli samych mieszkańców, ile projektanta. Szukając domów z tzw. duszą nie sposób przecież zadowolić się nawet najlepszym ale surowym projektem…Dom powinien gwarantować dobre samopoczucie ludziom go zamieszkującym. Stać się ich ulubiona przystanią życiową. W przypadku domu znajomych nie znalazłam na szczęście sklepowo – wystawowej surowości. Począwszy od przyjętej konsekwentnie ciepłej kolorystyki ścian poprzez zastosowane potem detale architektoniczne i wyposażeniowe. Znając upodobania Marty , mniej jej męża i syna, od zaraz zorientowałam się, że Pani Projektant znalazła z nią wspólny język. Przełożyło się to na pastelowe wnętrza, funkcjonalne ale przytulne jednocześnie. Wnętrza, w których rola oświetlenia (żyrandole, kinkiety, lampki) grają ważna, kto wie czy nie główną rolę.
Dom znajomych jest nie za mały, nie za duży, ot – taki w sam raz. Jednopiętrowy, a to pozwoliło całkowicie oddzielić część gościnną od intymnej. Parterem zawładnął utrzymany w ciepłych kolorach ziemi – kremy, brązy, szarości salon z aneksem kuchennym, łazienką i garażem. Piętro – sypialnia, pokój syna oraz druga łazienka. W każdym zakątku trudno oderwać oczy od pięknych oświetleń, kładących na ściany i sufity ciekawe refleksy. Miejscami , zaciekawia kamienna faktura niektórych ścian – kominek, obudowa ściennych półek itp.
W części kuchennej salonu tak wszystko jest umiejętnie polokowane w efektownej drewnianej obudowie, że niewiele ma ona wspólnego z wnętrzem standardowym. Jest tu równie salonowo, jak w pozostałej części. Mnie w zachwyt wprowadziły przepastne szuflady, w których wszystko, co kuchenne ma swoje określone miejsce. Jakikolwiek nieład nie jest możliwy. Och –marzenie!
Za tzw. wyspą, sporą część salonu (jadalnia), zajmuje jakby przyklejony do przestronnego okna rodzinny, a więc spory stół z wygodnymi krzesłami. Nie mogę nie wspomnieć, że tym razem został on zastawiony znakomitymi jadłami. Ba, zapalono jeszcze kominek, co razem z gościnnością Gospodarzy sprawiło, że pierwsza wizyta trwała o wiele za długo….
Teraz jeszcze kilka słów o pozostałych wnętrzach. Zachwyciły mnie łazienki. Zwłaszcza ta dolna z ogromnym, okrągłym lustrem, półeczkami i szafkami wykonanymi ze zdobnej w orchidee glazury. W tym momencie przypomniałam sobie, jak kiedyś zdobycie zwykłej białej było nie byle jakim sukcesem!
Górna łazienka przyjęła odmienną , rzec by możną nocną kolorystykę, a to za sprawą innej glazury.
Pani Domu pozwoliła przekroczyć próg sypialni. Tutaj od zaraz można się poczuć sielsko-anielsko za sprawą przyjętej, pastelowej kolorystyki – biel i niebieski.
Syn znajomych ma tuż obok swój pokój łączący wszystkie niezbędne funkcje- gabineciku, saloniku i sypialni jednocześnie. Zwracam uwagę na pomysłowo kolorystycznie pomyślaną jedną ze ścian. Telewizyjną.
Cóż, dom moich znajomych posiada walorów wiele. Tyle, by móc się w nim czuć doskonale. Wszystko to za sprawą, od początku do końca, przemyślanych rozwiązań wnętrzarskich, których myślą przewodnią jest niewątpliwie funkcjonalność w oprawie przytulności.
Grażyna Hryniewska
PS. Zapomniałam o istotnym mieszkańcu domu…