Każda okazja do okazania uznania lub sympatii, a i zacieśnienia znajomości jest dobra. Pamięta o tym najwyraźniej dyrektor MERCURE Lublin Centrum , p. Aneta Barszczewska-Szczepaniak, pomysłodawczyni piątkowego (2 bm.) CHRISTMAS PARTY. Ochoczo stawiło się na nie kilkadziesiąt osób. Nie żałowało. Program świątecznego wieczoru zadowolił wszystkie zmysły.
Z Mercure Lublin wiąże się wiele moich najsympatyczniejszych wspomnień. Rzec by można, z dziennikarskiej młodości. Przecież – vis a vis – była siedziba mojej redakcji. Każdy dzień pracy oznaczał spotkanie w Unii (obecnie Mercure Lublin) na kawie zaparzanej sercem. Tak, tak byłam tu i jestem, jak widać do dzisiaj, miłym gościem. Piątkowy wieczór dopisał do wspomnień kilka godzin bardzo sympatycznie spędzonych w gronie bliskich i znajomych. Ciepłe powitanie przez gospodarzy hotelu aromatycznym grzańcem z białego wina dało początek dalszym, niezapomnianym kulinarnym uciechom. Szef kuchni Jarosław Praczyk wykazał się ze swoją załogą nie byle jakimi umiejętnościami. Były smakowite przekąski z wędzoną gęsiną i kremem truflowym na listkach cykorii na wyróżniającym czele. Nie zabrakło dań gorących i deserów nawiązujących wprost do polskiej, bożonarodzeniowej tradycji. Trudno było poskromić apetyty. Nie poskramiano!Kompot z suszu pili zmotoryzowani, a wspaniałe wina – z hiszpańskim Zorritto na czele, nie zniewoleni czterema kółkami. Ciepłą atmosferę gościnnego Mercure Lublin podgrzewały gorące włoskie rytmy.
Nie zabrakło Mikołaja, rozświetlonej choinki, a za oknami, jak na zamówienie, prószył śnieg….
Grażyna Hryniewska