WIECZÓR Z ” CZARODZIEJSKIM FLETEM” – WIECZOREM ODKRYĆ WIECZÓR Z ” CZARODZIEJSKIM FLETEM” – WIECZOREM ODKRYĆ

Nie tylko mnie, ale i większość melomanów,  bardziej niż każde dotychczasowe przedstawienie, intrygowała premiera  opery Mozarta „Czarodziejski flet”. Ona,14 bm. otworzyła nowy sezon w lubelskim Teatrze Muzycznym .

Ta, jedna z bardziej popularnych, ale jakże trudnych dla wykonawców oper,  wymaga bowiem nieprzeciętnych umiejętności wokalnych, aktorskich i językowych jednocześnie. Nie jest to zatem utwór łatwy, ani dla orkiestry, ani dla wykonawców. Oprócz nadzwyczajnych możliwości wokalnych, że wspomnę sopran koloraturowy, który ze względu na skalę i moc tak naprawdę jest wybrykiem natury, soliści powinni posiadać nieprzeciętne umiejętności. Bo Mozart komponował muzykę w sposób, jak powszechnie się mówi, jubilerski. Był geniuszem.Najbardziej nurtowało mnie pytanie, czy dokonana obsada „Czarodziejskiego Fletu”, sprosta narzuconemu muzycznie przez Mozarta zadaniu?  Pomna wcześniejszej  wypowiedzi dyrektor  Teatru Muzycznego , Iwony Sawulskiej właściwie mogłam być tego pewna. Obsada spektaklu została skompletowana podczas castingu, na który przybyli artyści z Polski i z zagranicy. Casting uwzględnił naszych najlepszych solistów. Cóż, czego się jdnak samemu nie zobaczy , nie usłyszy, nie uświadczy, o zamierzonym efekcie trudno przesądzać.Premiera. Sala wypełniona po brzegi.  Za kulisami blisko stu wykonawców , 45-osobowa orkiestra, liczący 30 osób chór oraz dwudziestu solistów. Doznania artystyczne tuż, tuż. Od sceny trochę widownię dystansuje wszechobecna na niej czerń. W takiej scenerii przebiega jubileuszowa część premierowego wieczoru. Jubileusz 70-lecia Teatru Muzycznego w Lublinie. Bez pompy! W roli głównej dyrektorzy Teatru. Wicemarszałek Województwa Lubelskiego i wiceprezydent Miasta Lublin. Pora na nagrody kulturalne, medale pamiątkowe, grawertony i kwiaty dla zasłużonych dla Teatru Muzycznego. Publiczność dodaje rzęsiste brawa.

Gdy orkiestra zaczyna stroić instrumenty, daje o sobie znać muzyka Mozarta. Od tego momentu orkiestra jest posłuszna Marcinowi Sompolińskiemu od 20 lat prowadzącemu Orkiestrę Symfoniczną Akademii Muzycznej w Poznaniu. Jednocześnie dyrygentowi tamtejszego Teatru Wielkiego. Realizatorowi  „Czarodziejskiego Fletu” na festiwalach w Carcassonne oraz Xanten. Pod taką batutą pewny wydaje się wysoki poziom lubelskiego przedstawienia operowego….

Jeśli chodzi o opery, Lubelski Teatr Muzyczny nie ma zbyt wielkiego doświadczenia. Przełomu dokonał Jacek Boniecki, jeden z poprzednich jego dyrektorów, wystawiając „ Straszny Dwór” St. Moniuszki oraz „Carmen” G. Bizeta. Mozartowska  opera to wyzwanie nad wyzwania. Jaki reżyser takiemu sprostał? Wybór padł na Marię Sartovą, jedną z ostatnich uczennic Ady Sarii. Śpiewaczkę operową na stałe mieszkającą w Paryżu.

W tej reżyserii „Czarodziejski flet”, z jednej strony komedia, z drugiej – opera „bardzo filozoficzna”, pełna tajemniczości wciąga melomana w świat pełny pytań o życiu, przyszłości. Pytań, co ze sobą zrobić, jakiej drogi szukać, do jakiej dojść. Opera ludzkich obsesji, które nas prześladują, od których uciekamy, a one wracają. Tak widzi ją Maria Sartova,  która przyznaje, że  jej realizacją nie jest całkowicie zgodna z librettem. Jest ono uwspółcześnione. Tym samym temat opery Mozarta staje się wszech epokowy. Wciąż aktualne są przecież  w tej operze wątki dotyczące roli kobiet. Walki dwóch frakcji – żeńskiej z Królową Nocy na czele i frakcji Sarastra, gdzie są dość ukryte podteksty do loży masońskiej. Walka o władzę. Jakże aktualne dzisiaj!

Jak juz wspomniałam „Czarodziejski flet” , to dla wykonawców wyzwanie wokalne, artystyczne i językowe.  Arie wykonują w trudnym wokalnie języku niemieckim.  Znaleźć się w tym wszystkim mistrzowsko wcale nie łatwo. Można, czego dowiedli artyści.

I w tym miejscu zaczyna się mój wieczór odkryć. Zacznę od solistów. Chapeau bas przybyszu z Łodzi. Niezapomniany , brawurowy odtwórco roli Papageno ( artysta łódzki – Arkadiusz Anyszka).

Nie zawiódł mnie też nasz rodzimy Jakub Gąska w roli Tamino, w pełni odkrywając w tej roli posiadane możliwości głosowe. Obcojęzyczne umiejętności jednocześnie.   Nie zawiodła kunsztem wokalnym Monika Buczkowska – Pamina.

Jeszcze brzmi mi też w uszach rzadko spotykany sopran koloraturowy Królowej Nocy (solistka z Poznania – Marta Książek). Co za skala głosu i moc brzmienia. Jakże miło, że artystce mogłam pogratulować osobiście.Podobnie, innym wymienionym. Na koniec, zawadiackiemu Monostatosowi ( Michał Grabczuk).

Nie chcąc z moich artystycznych odkryć uczynić listy obecności wykonawców na senie dodam, że cały zespół Teatru Muzycznego premierę „Czarodziejskiego Fletu”, uczynił autentycznym wydarzeniem artystycznym. Świetnie zabrzmiał chór, nie mówiąc o wspaniałej orkiestrze pod batutą Marcina Sompolińskiego.  Myślę, że te wszystkie zasłużone komplementy na długo wróżą Teatrowi Muzycznemu pełną widownię.

„Czarodziejski Flet”,  to wielkie przedsięwzięcie artystyczne, techniczne i organizacyjne naszego Teatru Muzycznego. Zasłużone brawa  należą się więc wszystkim zaangażowanym w jego przygotowanie i realizację. Najbardziej gromkie,  z owacjami na stojąco, otrzymali je na premierze. 

                 Grażyna Hryniewska-Kalicka

PS. Było też coś dla ciała za sprawą kół gospodyń wiejskich naszego regionu. Był jubileuszowy tort, który hojną ręką kroiła dyrektor Iwona Sawulska. 

Foto: Darek Prażmo