Przyzwyczajona do festiwalowego rozmachu nieco zdziwiłam się wybitnie kameralnym charakterem IV Lubelsko-Lwowskiego Festiwalu Mody i Sztuki „LL fashion art”. Temu zdziwieniu towarzyszył niedosyt nie tyle wrażeń, co liczniejszej publiczności. Akademicki Inkubator jest sympatycznym miejscem, ale gdy się chce wydarzeniu modowemu nadać większy rozgłos jego ograniczona pojemność nie może zadowalać. Tym bardziej, gdy ma, tak jak to opisywane, międzynarodowy wymiar.
Tradycyjnie głównym organizatorem Festiwalu była Agencja ART MODELS (czytaj – Zbigniew Pakuła) oraz Lwowska Narodowa Akademia Sztuk Pięknych. Pora na wrażenia estetyczne. Nałożyły się na nie moda, muzyka i sztuka. Taki cocktail nie mógł nie pozostawić wrażenia. Właściwie wrażeń – bo na wybiegu zaprezentowano kilka kolekcji lwowsko-lubelskiego rodowodu . Artystyczny wydźwięk Festiwalu pomnożyły wokalistki – Alina Kowalczuk oraz Walentina Masłowska. Ukrainka wprowadziła wszystkich w bożonarodzeniowy nastrój niebanalnym wykonaniem kolęd. W kuluarach można było nasycić oczy malarstwem.
Z zaprezentowanych kolekcji najtrwalsze z wrażeń pozostawiła, od początku do końca gruntownie przemyślanie, konsekwentne w realizacji ubiory , z tematem przewodnim- motywy huculskie, autorstwa Agaty Flis. Oznaczało to sięgnięcie do tego właśnie wzornictwa, dyktującego wykorzystanie charakterystycznego haftu (krzyżykowego i maszynowego). Zastosowania oryginalnych tkanin i futer. Zamierzony przez projektantkę efekt został w pełni osiągnięty. Brawo p. Agato!
Z huculskich połonin w świat kulturowo bardzo odmienny – paryski, z aurą francuskiej muzyki, przeniosła publiczność mini kolekcja Beaty Waleckiej. Jej wizytówkę – czerwony berecik, zapamiętałam z nie najbardziej. No, może jeszcze klasyczną prostotę ubiorów.Nie bardzo umiałam się za autorką kolekcji Honoroty Gogłuskiej, zanurzyć w pełni granatową głębię oceanów. Miała mnie ona uspokajać lub niepokoić. To sugerowała zapowiedź. No cóż! Pozostał niedosyt…Karnawałowy nastrój wprowadziła kolekcja Kingi Nawrockiej. Projektantka wykonała przy tym kawał efektownej roboty, naszywając w ściśle przemyślane miejsca cekiny. Niestety- modelka w jednej z piękniejszych sukienek cały efekt zniweczyła włożeniem stanika. Czar prysł!Projektantki niekiedy popełniają błąd sięgając po nadmiar dekoracyjnych detali. Taki, niestety, popełniła tym razem Iwona Kitliaruk. Purpura i złoto już same w sobie są prowokujące, a gdy jeszcze nałoży się na to szereg innych detali dekoracyjnych, całość staje się niestrawna. Taki przerost formy nad treścią trudno jest nawet znieść mocnym osobowościom do których ta kolekcja była m.in.Dwa wejścia i obydwa udane miała natomiast Firma Lala Gusta , za którą stoi Gosia Talarowska. Znający tę firmę wiedzą, że jest to krawiectwo solidne , spełniające oczekiwania klienta. Mnie najbardziej do gustu przypadła pierwsza z prezentowanych kolekcji ubiorów. Na prywatny użytek nazwałam ja – z klimatyzacją. Jakże efektowną. Wielofunkcyjną – zważywszy możliwość stosowanie różnych kolorystycznie podszewek. Ta „naturalna podszewka” – ciało) jest zdecydowanie najbardziej sexy. Proszę popatrzeć…. LLala Gusta pokazała też najnowszą kolekcję…
Grażyna Hryniewska
Foto: Maciej Kozłowski