W tym stwierdzeniu nie ma odrobiny przesady. Bo skoro jeden człowiek, z daleka od własnego kraju – Emiraty Arabskie, Dubaj, stworzył w Egipcie, w samym sercu pustyni własne lotnisko, port jachtowy oraz bajeczny kompleks hotelowy z super nowoczesnym SPA, trudno nie mówić o imperium. Trudno nie mówić o miejscu z …tysiąca i jednej nocy.
Położenie prywatnej, wspólnej przestrzeni rekreacyjno-wypoczynkowej to – ok. 1 km od kurortu PORT GHALIB, ok. 5 km od międzynarodowego portu lotniczego w Marsa Alam. Bajeczny kompleks hotelowy gwarantuje kilkaset zróżnicowanych standardem pokoi w 7 budynkach utrzymanych w autentycznym stylu arabskim, przestronne i eleganckie lobby, całodobowa recepcja. Poza tym 3 restauracje. Główna – Souq Al Hana z pokazami kulinarnymi, oferuje dania kuchni międzynarodowej w formie bufetu, a dwie pozostałe np. Cardamon na plaży (a la carte) i Fattousch (za opłatą i wcześniejszą rezerwacją) , specjalizują się w kuchni włoskiej i greckiej. Nie brakuje dań wegetariańskich. Reszty dopełniają bary – w lobby, przy basenie i na plaży. Rezultat – gwarancja luksusowego wypoczynku z całodzienną dostępnością zróżnicowanej smakowo gastronomii i trunków. Szczególnie polecam znakomity tutaj gin z tonikiem oraz brandy.
Hotele – PORT GHALIB RESORT, SIVA PORT GHALIB I THE PALACE PORT GHALIB, każdy z innym stopniem luksusu są malowniczo przedzielone sztuczną laguną ze słoną wodą, mostkami i egzotyczną roślinnością. Posiadają centrum konferencyjne dla 1800 osób. Dosłownie na wyciągnięcie ręki znajduje się ciągnąca się 4 km, przestronna, prywatna i prawdziwe pustynna plaża hotelowa pozwalająca na niekrępujące opalanie się. Bezpłatne są parasole, leżaki, materace oraz ręczniki. Te ostatnie czekają na turystów – miła nowość- w pokojach hotelowych.
Kiedy lecieliśmy samolotem ETI do Port Ghalib Resort, wiedzieliśmy, że w tym 4,5-gwiazdkowym hotelu czeka nas pokój standardowy (ok. 30 m2), elegancki i nowoczesny, z indywidualnie sterowaną klimatyzacją, łazienką (prysznic, wc, podstawowe kosmetyki, suszarka), telewizor, telefon, zestaw do kawy/herbaty, sejf oraz minibar. Poza tym balkon z widokiem na ogród lub droższy – na morze. Ktoś jednak sprawił (a mam chyba trafne przypuszczenie kto), że standard niczym za pociągnięciem magicznej różdżki zamienił się w de lux. Z naszą przyjaciółką Barbarą zamieszkaliśmy w SIVA PORT GHALIB nad samym morzem. Drzwi w drzwi. Później czekały nas już tylko równie miłe niespodzianki, jak na luksusową Riwierę Morza Czerwonego przystało.
Sycić oczy pięknem
Wiele miejsc na świecie już zwiedziliśmy turystycznie i i za każdym razem wydawało się nam, że już nic piękniejszego nie może nam się zdarzyć. Tymczasem ostatni pobyt przerósł najśmielsze oczekiwania. Nowo powstały- 2005 r. kurort wakacyjny Port Ghalib, znajdujący się ok. 60 km od Marsa Alam, to dziewicze plaże rozciągające się wzdłuż jednej z najpiękniejszych raf koralowych Morza Czerwonego. Raf najokazalszych na świecie. Co to dla nas oznaczało? Codzienne kąpiele z rybami wokół we wszystkich kolorach tęczy. Oglądaniem 10-metrowej wysokości rafy koralowej o rzec by można papuzich barwach. Takich chwil się nie zapomina!
Gros wypoczywających oglądało ryby i rafę z wysokości pomostów, albo wchodząc z nich do morza poza rafą. Naszym odkryciem było znalezienie bezpośredniego wejścia do spokojnego w tym miejscu, pełnego różnokolorowych ryb Morza Czerwonego. Vis a vis hotelu THE PALACE. Pozwalało to na codzienne, w jedna stronę od naszego hotelu, 1,5-kilometrowe spacery plażą lub miękkimi dywanami trawników poprzez ludzkimi rękami stworzone oazy zadbanej zieleni. Podziwianie obficie kwitnących bugenwilli i innych imponujących okazów egipskiej flory. Bywało – towarzyszyła nam w tym czapla biała.Ze wspomnianego kąpieliska (z basenów nawet podgrzewanych z reguły nie korzystamy) był już tylko krok do luksusowej przystani jachtowej z tętniącym życiem centrum portowym pełnym sklepów, butików, restauracji, barów i kawiarni. To stąd spragnieni wrażeń turyści a zwłaszcza nurkowie wypływają na morze bądź wyruszają na pustynię. My, by uniknąć monotonii w czasie dwutygodniowego pobytu, postanowiliśmy pojechać do EL QUSEIR. Najstarszej wioski turystycznej z pozostałościami fortu osmańskiego. O tym już jednak napiszę w drugiej relacji.Kilka słów na koniec o poznanych w Port Ghalib ludziach. Przede wszystkim o tutaj pracujących Arabach, którym zawdzięczamy tylko miłe wspomnienia. Stosownie do wykonywanych zawodów byli sympatyczni, usłużni, profesjonalni i przyjacielscy. Pozostają trwale w naszej serdecznej pamięci. Podobnie, jak Polacy nie z Polski, a z Austrii i Niemiec, z którymi z przyjemnością codziennie drinkowaliśmy wieczorami. Na koniec istotna informacja – kuchnia arabska nawet o mianie międzynarodowej nie powala na kolana, ale też nie narażą na przysłowiową „zemstę Faraona”.
Grażyna Hryniewska
PS. Port Ghalib to wspaniałe miejsce do uprawiania nurkowania . W świecie bajecznie kolorowych raf Morza Czerwonego żyją ryby, delfiny, krowy morskie oraz olbrzymie zielone żółwie morskie. Zdarzają się rekiny!
Podwodna flora Morza Czerwonego – algi, gąbki, trawa morska, miękkie koralowce .