Naturalnie mowa o filmie „Hallo Szpicbródka” , jednym z największych przebojów w historii polskiego kina. Sukcesie reżyserskim Janusza Rzeszewskiego ( jakże miło wspominam poznanie Go osobiście) oraz Mieczysława Jahody z 1978 roku, według scenariusza Ludwika Starskiego. W międzyczasie miał ponoć trzy adaptacje sceniczne. Ostatnia, lubelska ( premiery- 8 i 9 lutego), o czym przekonałam się naocznie jest sukcesem Mirosława Siedlera, znanego i uznanego aktora teatralnego i filmowego, obecnego dyrektora Teatru im. A. Sewruka w Elblągu. Pozostałych twórców spektaklu. O tym jednak za chwilę…
Po raz pierwszy dane mi było zaistnieć na próbie generalnej. Chwała za ten pomysł Ewie Sobkowicz Myślę, że tego typu preludium „Hallo Szpicbródki”. chwalił by sobie każdy. Zwłaszcza, ceniący atmosferę swoistego luzu panującą tak na scenie, jak na widowni. Bez premierowego spięcia i napięcia. W klimacie przyjaznych oczekiwań. W takim, aktorzy rozkwitają talentami. Realizatorzy spektaklu natomiast w rzęsistych brawach odczytują sukces.Ktoś powie – „Hallo Szpicbródka” to samograj. Na tym spektaklu nie można się nie bawić. Nic błędniejszego! Dlatego – chapeau bas – Reżyserze. W tym spektaklu jest Mirosława Siedlera nie 50 (jak zapewnił mnie Pan na spektaklu medialnym) a 70 proc! Bardzo w tym okazali się pomocni pozostali realizatorzy Szpicbródki, że wspomnę – Przemysława Fugajskiego (kierownictwo muzyczne), Mariusza Napierałę i Zuzannę Kubicz (scenografia), Agatę Uchman ( kostiumy), Iwonę Runowską (choreografia) wraz z jakże istotną podporą asystentów. Reżyser świateł – Marcin Nogas. Na sukces reżyserski, w efekcie finalny, przede wszystkim pracują artyści. Istotne, trafnie obsadzeni w rolach, co pozwala im zabłysnąć posiadanymi talentami. No i zabłysnęli, podkręcając komediowy charakter spektaklu. Brawa!Biję je tym razem szczególnie Agnieszce Piekaroś- Padzińskiej za rolę Makosi. Annie Barskiej w roli gwiazdy, Very Patroni. Wdzięcznej Anicie czyli Paulinie Janczaruk i Jakubowi Gąsce w roli charakterystycznej Malicza. Jeszcze Jarosłowowi Cisowskiemu w roli dyrektora teatru.Gratulacji nie szczędzę całemu zespołowi artystów lubelskiej sceny muzycznej. Bo w „Hallo Szpicbródka” sukces jest ewidentnie zespołowy. Wydatny Baletu (celowo piszę z dużej litery). Przydał istotnych „ rumieńców” kreowanemu teatrowi rewiowemu „Czerwony Młyn” z dwudziestolecia międzywojennego. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o kierowniku baletu, Romanie Kamińskim. W tym spektaklu sprawdzał się jeszcze w roli aktora.Tyle, na tę chwilę! Gorąco polecam Szpicbródkę w reżyserii Mirosława Siedlera. Podobnie, jak jej dyrektor Naczelna – Kamila Lendzion. Pani Dyrektor dodatkowo liczy na potraktowanie spektaklu lubelskiej sceny muzycznej z czułością. Myślę, że ma to Pani Dyrektor zagwarantowane!
Tekst- Grażyna Hryniewska
Foto: Aneta Sobiesiak